poniedziałek, 29 grudnia 2008

Przygotowania

Z. powiedział, że nie czuje tegorocznego "sylwka". A ja czuję aż nadto. Już za dwa dni...
Tymczasem rozkoszuję się "Andriejem Rublowem" A. Tarkowskiego.

Szkice

Aldaron. Muzyka miła dla ucha i taka wrażliwa! Nowa płyta - ach... nareszcie. Oto, jak w środku zimy może wybuchnąć lato!

czwartek, 18 grudnia 2008

"Остров" - pежиссёр: Павел Лунгин

Rosyjskie arcydzieło filmowe! Wyspa jako laboratorium, w którym testowane jest ludzkie sumienie i moralna wytrzymałość.
Głos oddaję reżyserowi: "To jest film o tym, że Bóg istnieje. W życiu człowieka przychodzi moment, kiedy kwestia ta staje się ważna. (...) Odnoszę wrażenie, że czas zmian już minął i społeczeństwo odczuwa potrzebę zastanowienia się nad kwestią wieczności, grzechu i sumienia. Wyścig szczurów w pogoni za sukcesem i pieniędzmi doprowadził do tego, że brak w naszym życiu takich myśli. Ale ludzie nie mogą istnieć tylko dla wartości materialnych. Starałem się zracjonalizować, co człowiek myśli i czego naprawdę pragnie".

Dąsy ideologów literatury

Oto Marecki z Kapelą postanowili ustawić na baczność Świetlickiego. Kazali mu być poetą zaangażowanym ideologicznie, a on ma wszystko w nosie. No i młodzi radykałowie w tonach czerwono-rewolucyjnych bardzo się denerwują. Lider Świetlików mówi o nich, że „każde barachło łykają bezkrytycznie” i nie będzie pod ich dyktando pisać peanów na cześć homoerotyzmu. Na co Marecki "rzyga i wychodzi".
Pojedynek na gombrowiczowskie miny!

...i uzo

"niepisaniowości" czas
"natreść
mi
ości
i
uzo"

czwartek, 11 grudnia 2008

P.

Okazało się, że P. jest p.
Cóż, jego wybór...

piątek, 14 listopada 2008

Hipisi w PRL-u



Nareszcie Sipowicz pokazał się ze swymi "Hipisami w PRL-u" w Krakowie. Moja cierpliwość została nagrodzona 30 złotymi bonifikaty za zakup pozycji :-)
Sam autor, acz mówił ciekawie o tym, co już było mi znane, trochę mnie rozczarował, bo jak się okazało nie potrafił spojrzeć na ruch hipisowski "z boku", a jego punkt widzenia był punktem widzenia warszawskiego środowiska hipisów. Niestety, warszawskie środowisko nie było jedynym. No, ale na usprawiedliwienie ma to, że jego dzieło nie jest pracą naukową. Zresztą, może to i dobrze. Niemniej, rzecz warta uwagi. Jest to bowiem jedno z największych źródeł odnośnie tematu hipisów w początkach PRL-u. Pochwały należą się przede wszystkim za reprodukcję unikalnych artykułów prasowych i archiwalnych.
Najbardziej zaskoczył mnie AmokPositiv. Ani się człowiek nie obejrzał, ani nawet nie zaczął się rozkoszować muzyką, a tu koniec...
Niemniej miłych chwil nie brakowało. Potem na mieszkaniu u K.
minizlot. Łosiu recenzował obrazy - mistrzowskie akty pewnej studentki ASP. I do tego yerba mate, smażona dynia,....

sobota, 1 listopada 2008

środa, 29 października 2008

Koniec z OCK-iem

Mętownia w OCK zmieniła właściciela i już nie będzie tym tragicznym miejscem, gdzie tylko snuł się gęsty dym z papierosów i wrzała fatalna muzyka. A jednak czegoś będzie brak...

piątek, 24 października 2008

45 lat AKF "Chemik"

Nie wiem, kto w Oświęcimiu założył Amatorski Klub Filmowy, ale wiem, że jedyną postacią związaną na serio z AKF "Chemik" był Henryk Lehnert. On to właśnie stworzył podwaliny wszystkiego, co można u nas nazwać działalnością filmową.
Dziś odbyły się obchody 45-lecia tego klubu. Najpierw tradycyjny przegląd filmowy, a potem w kanciapie imprezka... Miło baaaardzoooo.

wtorek, 21 października 2008

Senność

Polski Instytut Sztuki Filmowej to najnormalniej zwykła banda kolesi, którzy wzajemnie się adorują. Przyznali sobie kasę na taki gniot jak "Senność". Na dodatek, producentem tego "dziełka" jest Zanussi - człowiek, który już dawno upadł, co zresztą tegoroczny festiwal w Gdyni niezbicie udowodnił. Ogólnie rzecz ujmując, filmowe wątki są po prostu słabo sklejone, niedopowiedziane i przesycone stereotypami (jakby autorzy życia w ogóle nie znali). I tylko Kożuchowskiej szkoda, że musiała tam zagrać. Żenująco słabe kino...
Czekam więc na odtrutkę w postaci "Czterech nocy z Anną" Skolimowskiego.

sobota, 18 października 2008

Zapamiętaj imię swoje

Film całkiem niezły pomimo pewnych naleciałości z epoki. Porusza kilka ciekawych problemów, z jakimi borykali się po wojnie byli więźniowie Auschwitz - poszukiwania członków swych rodzin, emocje związane z pierwszą wizytą w Oświęcimiu, życie w cieniu tragicznych wspomnień...

czwartek, 16 października 2008

Człowiek Dialogu

Jeszcze nie tak dawno Człowiek Dialogu zalał się w trupa w jednej z oświęcimskich knajpek, a teraz znów go tytułują, orderują, odznaczają, przypinają piąte klepki.... i żałują, że nie dostał jakiegoś tam Nobla - ponoć "katolickiego"...

wtorek, 14 października 2008

W Zatorach

"Nazywają to u nas w Zatorach "Czerwony berecik" albo "Komandos likier", bo się skrada cicho i obala znienacka" (Zmiennicy, odc.3)

poniedziałek, 13 października 2008

Krowa walcząca z systemem

Jest już niewiele takich miejsc, gdzie krowy mogą spokojnie przeżuwać sobie trawę, bo i niewielu gospodarzy decyduje się hodować krowę przy zagrodzie. A jeszcze mniej jest krów, które zakonspirowały się przed unijną biurokracją będąca elementem Centralnego Planu Gospodarowania Wszystkim i Wszystkimi. Dlatego tak radosny widok sprawia krowa, która nie została przymusowo przyobleczona w kolczyki.
Oto krowa walcząca z systemem!

sobota, 11 października 2008

Podobny

Siedzimy na ławce w parku i rozmawiamy. Naprzeciw siedzi kobieta, ale nie rozmawia, bo jest sama. W końcu wstaje, podchodzi, staje przed nami i mówi do niego:
- Chciałam tylko powiedzieć, że jest pan podobny do młodego Połomskiego. To tyle.

piątek, 10 października 2008

Katecheci i Frustraci

Ciekawe, co teraz porabiają: Marian Owietz (bo "Pod Jaszczurami" dawno go nie było), Marian Siara, Antoni Schyschko, Paweł Syflas, Miś Węglorz... Zazullanki mnie nie interesują. Grześ Żyduch ze Światopełkiem Świeckim będą za parę dni grali na festiwalu niby-studenckiej piosenki.
"Młody korektor degeneracją swoją przywracał wiarę w sens i tradycyjne wartości nieskończonym szeregom pielgrzymów wędrujących do korekty "Kwartalnika Niepopularnego". Jego adres przekazywano sobie w nabożnym skupieniu. (...) Jenak Świecki wszystkich traktował jednakowo. Mówił:
- I tak to właśnie, proszę pana, wygląda.
Ewentualnie:
- Tak to, kotku, wygląda.
I milkł.
Nie wypowiadał żadnych słów znaczących i historycznych, których łaknęli pielgrzymi i pielgrzymki. (...) Kładł głowę na biurku i pozostawiał pielgrzymów i pielgrzymki w niedosycie. Od takich spotkań począwszy, uważali oni, że Świecki jest do niczego, załamywali się i światopogląd pękał im z trzaskiem".

wtorek, 7 października 2008

Wprowadzenie do feminizmu

W harmonogramie zajęć na studiach socjologicznych UJ znalazł się przedmiot pt. "Wprowadzenie do feminizmu". Prowadzą go dwie panie od lat mocno zaangażowane w organizację marcowych manif, które bezustannie wygadują frazesy o równości płci.
W każdym razie - widzimy, jak nieracjonalna ideologia została sprytnie przerobiona w dyscyplinę naukową!!! To tak jakby zagorzały nazista stworzył ze swoich poglądów przedmiot akademicki i wykładał go studentom jako prawdę objawioną. Nieźle by to brzmiało: "Wprowadzenie do nazizmu" - wykłady i ćwiczenia...

poniedziałek, 6 października 2008

Wykład

Sala tuż przy drzwiach wejściowych Instytutu Historii UJ. Trwa konwersatorium nt. życia społeczno-politycznego w PRL. Wokół podłużnego stołu siedzi kilkanaście osób. Jedna z nich referuje przygotowane zagadnienie. Potem padają pytania. Dr Z.Z. udziela obszernych odpowiedzi. Nikt nie próbuje nawet lekko zaszemrać. Wszyscy słuchają z zapartym tchem i wypiekami na twarzy. Bo choć niby demokracja jest i o wszystkim się mówi, ale o niektórych sprawach to tylko w zaciszu gabinetu można naukowo rozprawiać. I tak w każdy poniedziałek...
Teraz Z.Z jest już doktorem habilitowanym. Prowadzi wykłady w sali naprzeciw drzwi wejściowych do instytutu - to praktycznie obok dawnego pomieszczenia. Przemawia z katedry tym samym interesującym tonem. Dziś było o komunizmie Karola Marksa. I jak zwykle słuchacze wychwytują każde słowo, by jak najwięcej zapamiętać. A więc do następnego poniedziałku...
W tym wszystkim jedna jest małe zaskoczenie - to zmiana w wyglądzie prowadzącego. Otóż Z.Z. nosi teraz długie włosy upięte z tyłu w kucyk. To bodaj pierwszy w historii tegoż instytutu wykładowca o takiej fryzurze.

piątek, 3 października 2008

Krzyk ciszy

"Marian wracał z nocnej libacji od Stanisława, potknął się o wystającą płytę chodnikową, przewrócił się i usnął. Rano obudził się słysząc ludzi zmierzających do kościoła. W Skórcu od dawna mówiło się że chodnik jest w złym stanie".
"Marian wyszedł rano z domu i zaciągnął się głęboko przesiąkniętym nocnymi libacjami, dusznym powietrzem. Rano w Skórcu zawsze dławiło go w gardle".
"Marian splunął siarczyście i kopnął ze złością walającą się puszkę po konserwach. Sracz był oddalony od stodoły trzy metry, szło się w deszcz, gówniane to były czasy".
"Marian stawił się w pracy o 7.00, praca woźnego tego wymagała. Miał jeszcze sporo czasu zanim dzieci zaczną przychodzić do szkoły. Wypił ostatnią kroplę z piersiówki, suszyło go po wczorajszej libacji. O 8.30 Marian znów stał się bezrobotnym".
Jan Oborniak "Krzyk ciszy"

środa, 1 października 2008

Samotny stolik z trunkami

Kilka zdań z przemyśleń Stefana Kisielewskiego:
"Samotny stolik z trunkami to dobre miejsce obserwacyjne, dobrze się wtedy myśli. Co prawda z myślenia przy alkoholu niewiele zostaje, ale myślenie samo dla siebie też jest coś warte. Przecież Sokrates wcale nie zapisywał swoich myśli i rozmów, a jednak został Sokratesem. Myśl istnieje i działa bez względu na to, czy się ją zapisze czy nie. Czasem wydaje mi się, że alkohol jest właśnie po to, aby myśl funkcjonowała sprawniej, lecz nie utrwalała się. Na tym polegała historyczna rola wina. Pobudzało rozmowy, a także samotne myśli i nastroje - nic poza tym".

wtorek, 30 września 2008

Pęksowy Brzyzek

Makuszyński, Stryjeński, Witkiewicz, Hasior, Marusarz, Orkan, Przerwa-Tetmajer - te i wiele innych nazwisk osób zasłużonych dla narodu polskiego można spotkać na zakopiańskim cmentarzu na Pęksowym Brzyzku. Jednak w cieniu wielkich drzew stoi tak naprawdę prawdziwe muzeum sztuki ludowej. Drewniane figurki Jezusa, rzeźbione krzyże, obrazy na szkle malowane, misterne kapliczki...

Pozostałe zdjęcia można obejrzeć w galerii Wirtualnej Polski w dziale "Polska jest fajna":

poniedziałek, 29 września 2008

Stąpanie po górach

Słońce, błękitne niebo, zimny wiaterek, mgiełka, różnokolorowe chmurki...
Na początku wejście na Nosal. W tym czasie uczestnicy biegu wysokogórskiego pokonują kolejne kilometry i co rusz któryś z nich śmiga obok przechodzących turystów. Schronisko "Murowaniec" - można odetchnąć przed dalszą wyprawą. Ścieżka wydeptana w śniegu nieustannie pnie się w górę. Krótki przystanek na Kasprowym Wierchu.
Następnie trasa biegnie górskimi grzbietami wzdłuż granicy polsko-słowackiej. Pośredni Wierch Goryczkowy - Goryczkowa Czuba - Suche Czuby - Suchy Wierch Kondracki. Momentami niebezpiecznie. W końcu zejście a raczej zjazd po śniegu. Polana Kondratowa - krótki odpoczynek w schronisku. Pozostaje jeszcze krótki spacerek do Kuźnic.

więcej zdjęć z wyprawy:
(galeria)

Turyści

Wyjadą tacy kolejką na Kasprowy, wyciągną komórkę i zadzwonią do znajomych, żeby powiedzieć, że szczyt zdobyli. A od niektórych jeszcze promilami wonieje... Idą tacy dalej i udają wprawionych grotołazów. Jeden w trampkach, druga w żarówiastych dyskotekówkach, inny jeszcze w kościółkowych lakierkach. Ech, turyści....

czwartek, 25 września 2008

Struny

Struny już są, tylko gitarę trzeba nastroić.

środa, 24 września 2008

Kura z jajkiem czy bez?

"Wczoraj przywieźli do mięsnego kury wiejskie. Żywe. Bez kartek będą sprzedawać. Ale kupić będzie można dopiero za parę dni. Bo zanim zrobiło się listę zapisów na ten drób, to one zaczęły znosić jajka. No i powstał problem, bo okazało się, że niektóre w ogóle nie zniosły, bo liczba jajek z liczbą kur w ogóle się nie zgadza. A już kto kupił kurę, to chciał z jajkiem... No i teraz nasza komisja społeczna pertraktuje z personelem, czy dokładać tym poszkodowanym z chłodniczych, czy dawać jak leci bez jajek w ogóle".
(Zmiennicy, odc.2)

OCKowo

Knajpa w OCK-u to zwykła mętownia. Opary dymu papierosowego zabijają wrażliwe płuca, a ubranie wonieje potem na kilometr. Czasem jednak trzeba tam siedzieć.

Mysz Postępu i Tradycji

"Pierwszym zrywem ludowym w naszych dziejach było obalenie reakcyjnego reżimu marionetkowego władcy Popiela idącego na smyczy zachodnioniemieckiej przez postępowy nurt plebejski reprezentowany przez rękodzielnika Piasta. Ów Piast, nowator w wielu dziedzinach, posłużył się do likwidacji Popiela myszami domowymi. Dlatego Komitet Obchodów Założenia Kruszwicy postanowił ufundować pomnik przedstawiający Zwycięską Mysz Postępu i Tradycji". (Zmiennicy, odc.1)

sobota, 20 września 2008

Społeczeństwo mrówek

"Społeczeństwo, które nie myśli, szybko degraduje się do poziomu mrówek grzebiących w ziemi".
ks. prof. Michał Heller

W kolejce z dyrektorem

Z pudełkiem bezbarwnej pasty do butów stoję w kolejce do kasy. Przede mną ktoś wykłada na taśmę zakupy będące zapewne zapasami na najbliższy miesiąc. Za mną ustawia się dawny dyrektor naszej "dwójki". Ten żwawy i energiczny człowiek pomimo swego sędziwego wieku zaczyna przywoływać wspomnienia kolejkowe z poprzedniej epoki. Rozmowa w tonie nad wyraz wesołym. Podchodzę do kasy. Pani za ladą ma problem z wydaniem pieniędzy. Z pomocą nadchodzi mój rozmówca kolejkowy - wręcza 10 groszy, które ratują sytuację. Bardzo miły człowiek...
A kiedyś było tak, że nasza wychowawczyni zachorowała. Siedzieliśmy sami w klasie, bo nie było żadnego wolnego nauczyciela, który mógłby przyjść do nas na zastępstwo. W drzwiach pojawił się dyrektor.
- Hmm, cóż ja z wami pocznę - zafrasował się. Po krótkim namyśle oznajmił - Będziemy uczyć się śpiewać..
I cała klasa śpiewała po rosyjsku jakąś piosenkę o żabce. A potem pan dyrektor opowiadał różne ciekawe rzeczy, których niestety nie pamiętam. Tylko wspomnienia pozostały.

wtorek, 16 września 2008

W Bazylu

Prawie pusto. Ten pan przed nami siedzi sam. Drugi papieros, drugie piwo i nadal sam w oparach swych myśli. Ta pani za nami dynamicznie gestykuluje, bo praca w sklepie spożywczym zdaje się ją przerastać. Teraz wyładowuje swoje emocje.

niedziela, 14 września 2008

Baniaczek

6 kg jeżyn i malin, 1,5 kg cukru, drożdże, woda. Zaczyna powoli fermentować...

Gitara

Gitara już jest, tylko struny trzeba kupić.

środa, 10 września 2008

Ognisko

Pieczone ziemniaki, chlebek z czosnkiem i kiełbaska... Tylko gitary brak.

niedziela, 7 września 2008

Rock Reggae Festiwal

Brzeszcze znów powitały przybyszów dobrą muzyką. Najpierw impreza u P. Potem to samo na torach. Przychodzą nowi ludzie, a tory wciąż pozostają długie i nikomu nie skąpią miejsca. Grają Izrael, Daab, Dezerter i inni. A my sobie rozmawiamy, nucimy i pląsamy. E. zwichnął nogę i przesiedział część koncertu w ambulansie. Komórka dzwoni cały czas. Co rusz ktoś mnie szuka. Nie wyrabiam z powitaniami znajomych. Hmm, że też na takim małym skrawku przestrzeni tyle bratnich dusz się zebrało....

wtorek, 2 września 2008

Strona po stronie

"Ta trzecia" już za mną. "Katecheci i frustraci" w połowie. "Autobiografia na cztery ręce" na początku.

środa, 27 sierpnia 2008

Pielgrzymka Młodzieży Różnych Dróg po raz trzydziesty

Mantrujące dziewczyny, cudne głosy, pozytywni nieznajomi, płonące
ogniska, rozmowy o tym i owym, rytmiczne dźwięki bębnów, poszarpane
struny gitarowe, zakręcone poi-poi,....

Zapraszam do zdjęć z wyprawy:
(galeria)


Po weselu

Dawno, dawno temu Urszula poznała Lukasa. Wtedy jeszcze była blondynką, słuchała Toten Hosen, jeździła na koncerty, ostro imprezowała przy ogniskach i zatrzymywała tiry w drodze ze szkoły. Nosiła obcisłe bluzeczki z głębokimi dekoltami.
Zajęła komputer na całe wakacje. I stukała w klawiaturę bez końca. Kilka razy dziennie, od świtu do zmroku i czasem jeszcze w nocy. Klawisze przekazywały gorące pozdrowienia, wirtualne buziaki i zdjęcia. Wysyłała artystyczne fotografie, a potem bała się, że Lukas skonfrontuje je z rzeczywistością, i wszystko może potoczyć się inaczej.
Lukas studiował pianistykę, ładnie śpiewał i wydawał się poważny. Mieszkał w Niemczech, a ona zawsze tam chciała pojechać.



niedziela, 17 sierpnia 2008

W Gruszowie

W Gruszowie podczas niedzielnej sumy czas się rozdwoił. Ksiądz mknął tak szybko z modlitwami, że wypowiadając słowa, trudno było go dogonić. Organista zaś zawodził tak rzewnie, że można było przymknąć oczy i odlecieć.

piątek, 15 sierpnia 2008

Wielki Las

Z "Wielkiego Lasu" Z. Nienacki wyłania się jako zupełnie inny człowiek. To już nie jest ten skromny, czasem nawet nieśmiały Pan Samochodzik. Ten "leśny" prezentuje typowy naturalizm przesiąknięty niekiedy ciężkim wulgaryzmem, tak bliski temu samemu, który spoziera z trzech tomów "Raz w roku w Skiroławkach". Nienacki ten sam, a jakże odmienny. Odmienny, a jednak na swój sposób interesujący. Ale nie ma racji. Niestety, pomylił się.

Sąsiedzi z miejscowości K. koło Ł.

U sąsiadów (nie moich - na szczęście) od rana stoją przed domem dwa samochody. I od rana dobywa się z ich wnętrza muzyka biesiadna w stylu wiejskiego disco. Na zmianę tylko dwie płyty. Na cały regulator. A najbliżsi mieszkańcy z miejscowości K. koło Ł. już przywykli i nie reagują. Jak widać, da się żyć...

piątek, 25 lipca 2008

Na ryby!

"Na ryby - w kaździuteńki wolny dzień
Na ryby - nad leniwą rzeczkę w cień
Na ryby - by zielony wdychać chłód
Na ryby - by odbiciem tykać wód"

Burza z deszczem - a my na rybach.
Nad rzeką nikt nie zaliczył nawet najmniejszego brania, dopiero przeprowadzka nad staw zmieniła sytuację. Pięć wędek na brzegu i pięć spławików na powierzchni wody. A na pięciu zanurzonych haczykach po trzy wijące się białe robaczki i tylko do jednego dodatkowo przykuta bordowa dżdżowniczka.

piątek, 11 lipca 2008

miała zupełnie pociętą głowę... miał poderżnięte gardło

W 65. rocznicę ludobójstwa Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej...
- Na wystającym ostrzu śluzy wbite było brzuszkiem nagie ciało niemowlęcia. (relacja Stanisława Baranieckiego)
- założono jej na szyję pętlę i ciągnięto po podłodze aż skonała, inne kobiety zarąbano siekierami bądź zastrzelono. (relacja Danuty Borkowskiej)
- „Nasz ojciec został zastrzelony, siostra miała siekierą rozrąbaną głowę, siostrze Władysławie odrąbano jedną nogę, przebito nożem obie ręce i klatkę piersiową. (relacja Józefy Szafrańskiej)
- Trafiamy na zwłoki małego dziecka. Ludzie twierdzą, że to półtoraroczny Stasio Wiśniewski. Na widok noża wepchniętego w jego usta robi mi się słabo. (relacja Michała Sobkowa)
- ...leżała martwa moja mama, miała zupełnie pociętą głowę... Przed progiem domu ujrzałam leżącego w kałuży krwi mego ojca, nieco dalej leżał zmasakrowany braciszek Adaś, pod oknem na podwórzu spoczywało na ziemi ciałko dwuletniej Basi skłute bagnetem lub nożem. (Relacja Bronisławy Murawskiej-Żygadło
- zobaczyłyśmy mamę całą we krwi na progu sypialni...Kurczowo trzymałam się siostry i tylko byłam w stanie szeptać: „Zosiu, uciekajmy”. Ale ona wyniosła zarąbaną 4-letnią Marysię do dużego pokoju, a ja spojrzałam na drugie łóżko – już dniało, powoli mrok się rozjaśniał – i zobaczyłam Jasia, 2,5-letniego brata.Leżał śliczny w białej koszulce, tylko dziwnie główkę miał odrzuconą w bok. Nachyliłam się i zobaczyłam przerąbaną szyję, głowa wisiała na skórze.
Marysia Żukowska córeczkę miała pod sobą. Obie zarąbane, cały pokój we krwi. Czternastoletni Julek leżał obok bez części czaszki, z rozlanym mózgiem.
Spojrzałam na mamę i zobaczyłam odrąbane ramię i wiszące ciało. (relacja Heleny Bieleckiej)
- nad ranem odnalazłem na podwórzu zwłoki mego ojca. Leżał w pobliżu pnia służącego do rąbania drewna i miał poderżnięte gardło. Swoją matkę znalazłem w mieszkaniu. Miała ślady kilku uderzeń młotkiem lub czymś podobnym w głowę, a na gardle ranę kłutą bagnetem na wylot. Siostra Helena otrzymała głęboki cios siekierą w głowę, tak że morderca pozostawił w niej siekierę. Najmłodszy z braci Edzio – lat 2, leżał cały we krwi z roztrzaskaną główką i wbitym nożem w piersi. Obok leżał, również cały we krwi, 16-letni brat Bronek. To jego głos, błagający o litość, słyszałem najdłużej. Kiedy go oglądałem, sprawiał wrażenie bryły zmasakrowanego mięsa, nogi i ręce miał połamane. To nad nim mordercy znęcali się najdłużej. (relacja Michała Wojszczyna)
"Rzeczpospolita", 11 lipca 2008 r.
----------------
65 lat po ludobójstwie na Wołyniu Sejm RP nie przyjął uchwały upamiętniającej rzeź Polaków, a prezydent Lech Kaczyński nie pojawił się na obchodach rocznicowych.

poniedziałek, 12 maja 2008

Skromność wielkiego człowieka

Wspomnienie o Irenie Sendlerowej:

"Powiedziała mi, iż nie jest ona żadną bohaterką, tylko człowiekiem i podkreśliła, że nie ma ani dobrych czasów, ani złych czasów, wystarczy tylko być dobrym człowiekiem. (...) "Człowiek dobry zawsze będzie rozumiał drugiego człowieka, niezależnie od tego w jakiej sytuacji on się znajduje, a zły człowiek zawsze będzie szkodzić drugiemu człowiekowi". - naczelny rabin Polski Michael Schudrich.

"Tak wielcy bohaterowie, którzy tak wiele robili, robią tak mało szumu wokół siebie" - ks. A. Boniecki.

Samobójstwo Zygielbojma

Szmul Zygielbojm popełnił samobójstwo w Londynie. Jego akt desperacji sprzed 65 lat był wynikiem obojętności m.in. USA i Wielkiej Brytanii na to, co działo się na ziemiach polskich będących pod okupacją niemiecką. A przecież raport Pileckiego był znany, nadto liczne informacje i apele wysyłane do rządów tych państw mówiły o wszystkim. Nikt na Zachodzie nie kiwnął palcem, by ratować biednych Żydów mordowanych setkami w niemieckich obozach koncentracyjnych.
A teraz - ile jest fundacji, stowarzyszeń, organizacji w USA i na zachodzie Europy, które zbijają kapitał finansowy na ofiarach II wojny światowej? Przedsiębiorstwo holocaust pracuje pełną parą.

"Śmiercią swoją pragnę wyrazić najsilniejszy protest przeciw bierności, z którą świat przygląda się i dopuszcza zagłady ludu żydowskiego." - tak napisał przed swym odejściem Sz. Zygielbojm.

poniedziałek, 21 kwietnia 2008

Polityka to szukanie winnych

"Dziś polityka jest sztuką szukania i znajdowania winnych. To jedyna logiczna i absolutnie poprawna definicja współczesna, ponieważ wszystko w polityce zaczyna się od znalezienia winnego. A ostatnio także na tym się kończy. Zresztą słusznie, bo jak się już ma winnego, to nie trzeba nic więcej robić, tylko znalezione gnębić i zwalczać, dając tłumom prawdziwą satysfakcję moralną". M.R.

“Palenie powoduje ocieplenie klimatu”

oto propozycja nowego napisu na pudełkach od papierosów. Pomysł jednego z felietonistów pod rozwagę dla sekciarstwa ekologicznego.

niedziela, 13 kwietnia 2008

10 fenigów

W zakamarkach miasteczka w niezmąconym spokoju leżało sobie 10 fenigów. Pożółkły i zaśniedziały kawałek metalu przypominał, że jeszcze kilka lat temu od niego mogło wiele zależeć, a dziś już po prostu nie istnieje. I cóż z tego, że spoczywa na mej dłoni, skoro jest tylko wspomnieniem historii. Gdyby Niemcy zachowały swoją odwieczną narodową walutę, zapewne ten krążek nadal odgrywałby swoją rolę, a tak przygniótł go inny pieniądz - euro. I teraz o fenigach już mało kto pamięta.
Kiedyś, jakieś dwadzieścia lat temu, tego typu drobne pieniążki można było wygrzebać w piaskownicy albo w korzeniach jakiegoś krzaka. Wtedy jednakże na ich awersie bądź rewersie widniała totalitarna swastyczka. Istotnie, takie rzeczy się znajdowało i było tego naprawdę wiele. Przypuszczam, że nasza miasteczkowa ziemia kryje jeszcze sporo takich dawnych pamiątek.

niedziela, 30 marca 2008

30 zlot hipisów w Krakowie

Niepotrzebnie się rozpadało. Rytmiczny takt bębnów nie popłynął w przestrzeń Rynku Głównego. Nawet dźwięku strun gitarowych darmo było wysłuchiwać. A deszcz padał, straszył i zniechęcał do radosnych okrzyków.
Kilkadziesiąt osób stało pod arkadami sukiennic. Glany, plecaki z naszywkami, zmoczone nogawki od spodni, dwa pieski, obłoczki dymu papierosowego... Gwar toczonych rozmów poprzetykany okrzykami Szpaka zwabił jakiegoś wariata. Przyleciał taki, który do tej pory stał na drewnianej skrzyni przebrany za "nie wiadomo co" i żebrał pieniądze od przechodniów. Pojawił się Szpak, pojawił się i wariat. Szpak mówi o Bogu, a wariat próbując go przekrzyczeć, bluźnił na głos. Wariat skończył swoją kwestię i wrócił na postument. Szpak mówił dalej. A więc, że to 30 zlot hipisów w Krakowie, że wyjątkowy, że specjalnie przygotowany, ale deszcz uniemożliwia przeprowadzenie planu rozpalenia wielkiego ogniska.
Co roku były Łagiewniki, bo to przecież wigilia święta Miłosierdzia Bożego.

wtorek, 18 marca 2008

Wspólny Pokój

Gwiazdorska rola Gustawa Holoubka we "Wspólnym Pokoju" W. Hasa. Ale to nie on jest postacią pierwszoplanową. Szkoda...
Wyśmienity dialog przy winie nt. ohydnych rzeczy wyszeptanych wiosną do uszu pewnej wiekowej damy.

Potrzeba pisania a potrzeba czasu

Czas dogania nas - czasie, daj żyć. To chyba Akuraci w dźwiękach ska śpiewali.
Czasu potrzeba, by pisać można było dowolnie długo i w sam raz dużo, by języka nie zapomnieć i nie bezcześcić go przez omijanie ustalonych odwiecznie zasad nim kierujących.
Językiem operować trzeba po prostu pięknie. Gdy czasu brakuje mowa oraz myśli przelewane na papier stają się jałowe i miałkie.

niedziela, 16 marca 2008

Głowa

A głowa boli raz z jednej strony, raz z drugiej. I tak to już trwa przez lata.
Polopiryna - ten stary specyfik jest z reguły dobry na wiele dolegliwości.

środa, 5 marca 2008

Animacje

Bez sensu. Nie da się załadować na czołówkę bloga GIF-a z animacją.

poniedziałek, 25 lutego 2008

oscary

Lud napompowany wszelakimi sondażami i esemesowymi konkursami że "Katyń" A. Wajdy dojdzie do szczytu, załamał się, bo stało się inaczej. Wajda wrócił bez Oscara. Pytanie, niby dlaczego miał go dostać? Film przecież żadnym wielkim dziełem nie jest, ani wybitnym, ani poruszającym. Przy panującym hurraoptymizmie trudno było o słowa krytyki pod adresem, co by nie mówić, znanego i uznawanego reżysera. Ale dzieło, w istocie jest po prostu słabe, niedokończone, niedopowiedziane i politycznie poprawne aż do bólu, że nawet szwedzki dziennik w swej recenzji filmowej przypisał zbrodnię katyńską niemieckim hitlerowcom. A taka pomyłka daje wyraźny sygnał, do tego, by zastanowić się, jaką rzeczywistość reżyser ukazał obcokrajowcom nieznającym historii.

piątek, 15 lutego 2008

Zły dzień

I znowu Katowice. Właścicielka domu, starsza, wysuszona, chuda jak kij od motyki, przedstawiła regulamin obcowania w pomieszczeniach. I dlatego wczorajszy dzień był zły, do cna zepsuty. Zbyt wielka dawka obowiązkowych wytycznych zaczęła wkręcać się w mózg. A wielu nie da się tak od razu przyjąć, wielu również ze względu na swój aberracyjny charakter nawet zastosować w codziennym życiu. No, choćby tę, że deseczkę do krojenia żywności należy wkładać do półki nie jak rozum nakazuje pionowo, by się zmieściła, lecz poziomo, by wystawała. I co z tego, że drzwiczki od półki przez to się nie zamykają i wygląda to trochę niestarannie? Wytyczna jest rozkazem. Trzeba wykonać.
Kubki obowiązkowo należy układać w miejsca ponumerowane czyli w rządku. A mleko należy mieszać widelcem.
Do tego sprawa butów, które prawie na korytarzu przy ludziach trzeba rozbierać,ubierać, i sznurować, bo... nieścieralne płytki się niszczą. Najlepiej fruwać.

czwartek, 14 lutego 2008

Denerwująca pobudka

Na wyjeździe w Katowicach. O godz. 7.30 Wielka Dyrektywa zaczyna dziesięciominutowe szuranie roletami. Wściekłość mnie ogarnia, bo pragnienie odespania naderwanej nocki idzie w niepamięć. Ale udaję, że śpię. Szuranie trwa prawie 10 minut, bo przerywane jest spacerami po pokoju i zaglądaniu tu i ówdzie. Potem następuje teoretyczny spokój, bo zamykają się drzwi. Ale w rzeczywistości tuż za ścianą - w łazience rozpoczyna się wielkie stukanie, walenie, pluskanie i gaaadaaaanieeeeee.
Można oszaleć!!!!!!

środa, 6 lutego 2008

Z dedykacją dla B.

"Wiadomą jest rzeczą, że człowiek kultury, wyrzucony 'przez pęd odśrodkowy niedostatku z ogniska życia umysłowego (...), podlega z upływem czasu, wskutek dżdżów jesiennych, braku środków komunikacji i absolutnej niemożności mówienia w ciągu sezonów całych - stopniowemu przeistaczaniu się w twór mięsożerno-roślinożerny, wchłaniający nadmierną ilość butelek piwa i poddany atakom nudy, osłabiającej aż do takiego stanu, jaki graniczy z usposobieniem poprzedzającym wymioty".

Wielki Mistrz S. Ż.

"Kopiuj mistrzów, dopóki sam nie zostaniesz mistrzem".

To mnie nie dotyczy. Ten czas minął. Teraz będą zapiski chwil wolnych. Nie będzie ich dużo, bo poza filmowaniem i fotografowaniem tych chwil przeznaczonych na stukanie w klawiaturę naprawdę nie jest zbyt wiele. Za to zostaną one wypełnionych różnościami. Varia.