piątek, 3 października 2008

Krzyk ciszy

"Marian wracał z nocnej libacji od Stanisława, potknął się o wystającą płytę chodnikową, przewrócił się i usnął. Rano obudził się słysząc ludzi zmierzających do kościoła. W Skórcu od dawna mówiło się że chodnik jest w złym stanie".
"Marian wyszedł rano z domu i zaciągnął się głęboko przesiąkniętym nocnymi libacjami, dusznym powietrzem. Rano w Skórcu zawsze dławiło go w gardle".
"Marian splunął siarczyście i kopnął ze złością walającą się puszkę po konserwach. Sracz był oddalony od stodoły trzy metry, szło się w deszcz, gówniane to były czasy".
"Marian stawił się w pracy o 7.00, praca woźnego tego wymagała. Miał jeszcze sporo czasu zanim dzieci zaczną przychodzić do szkoły. Wypił ostatnią kroplę z piersiówki, suszyło go po wczorajszej libacji. O 8.30 Marian znów stał się bezrobotnym".
Jan Oborniak "Krzyk ciszy"