środa, 27 sierpnia 2008

Pielgrzymka Młodzieży Różnych Dróg po raz trzydziesty

Mantrujące dziewczyny, cudne głosy, pozytywni nieznajomi, płonące
ogniska, rozmowy o tym i owym, rytmiczne dźwięki bębnów, poszarpane
struny gitarowe, zakręcone poi-poi,....

Zapraszam do zdjęć z wyprawy:
(galeria)


Po weselu

Dawno, dawno temu Urszula poznała Lukasa. Wtedy jeszcze była blondynką, słuchała Toten Hosen, jeździła na koncerty, ostro imprezowała przy ogniskach i zatrzymywała tiry w drodze ze szkoły. Nosiła obcisłe bluzeczki z głębokimi dekoltami.
Zajęła komputer na całe wakacje. I stukała w klawiaturę bez końca. Kilka razy dziennie, od świtu do zmroku i czasem jeszcze w nocy. Klawisze przekazywały gorące pozdrowienia, wirtualne buziaki i zdjęcia. Wysyłała artystyczne fotografie, a potem bała się, że Lukas skonfrontuje je z rzeczywistością, i wszystko może potoczyć się inaczej.
Lukas studiował pianistykę, ładnie śpiewał i wydawał się poważny. Mieszkał w Niemczech, a ona zawsze tam chciała pojechać.



niedziela, 17 sierpnia 2008

W Gruszowie

W Gruszowie podczas niedzielnej sumy czas się rozdwoił. Ksiądz mknął tak szybko z modlitwami, że wypowiadając słowa, trudno było go dogonić. Organista zaś zawodził tak rzewnie, że można było przymknąć oczy i odlecieć.

piątek, 15 sierpnia 2008

Wielki Las

Z "Wielkiego Lasu" Z. Nienacki wyłania się jako zupełnie inny człowiek. To już nie jest ten skromny, czasem nawet nieśmiały Pan Samochodzik. Ten "leśny" prezentuje typowy naturalizm przesiąknięty niekiedy ciężkim wulgaryzmem, tak bliski temu samemu, który spoziera z trzech tomów "Raz w roku w Skiroławkach". Nienacki ten sam, a jakże odmienny. Odmienny, a jednak na swój sposób interesujący. Ale nie ma racji. Niestety, pomylił się.

Sąsiedzi z miejscowości K. koło Ł.

U sąsiadów (nie moich - na szczęście) od rana stoją przed domem dwa samochody. I od rana dobywa się z ich wnętrza muzyka biesiadna w stylu wiejskiego disco. Na zmianę tylko dwie płyty. Na cały regulator. A najbliżsi mieszkańcy z miejscowości K. koło Ł. już przywykli i nie reagują. Jak widać, da się żyć...