niedziela, 18 grudnia 2011

Czeski prezydent



Zdjęcie pyknięte podczas otwartego spotkania z ludem Krakowa i okolic. A potem był koncert legendarnej czeskiej grupy The Plastic People of the Universe. Na krótką chwilę pojawił się b. prezydent Vaclav Havel. W nagraniu to czas 1 min : 51 sek i 1:56. Kraków, 2007. - link tutaj.

środa, 23 listopada 2011

Pytacie mnie, czemu do Kielc, a nie do Afryki lub na Borneo?



"Niebo jest tutaj, właśnie teraz" zagościło na XVII Festiwalu Form Dokumentalnych NURT w Kielcach. Krzysztof Miklaszewski, dyrektor festiwalu, jak zwykle sypał anegdotami i celnie komentował rzeczywistość na podwórku dokumentalnym.

poniedziałek, 7 listopada 2011

Żywot człowieka sławnego



Pan siedzący na krześle:
- Ale dlaczego on przychodzi z ochroną? Przecież nie jest Grossem.
Dwie fanki stojące nieco dalej:
- O jej! On ma w realu inny kolor włosów niż w telewizji!

Szymon Hołownia znalazł się na liście najbardziej wpływowych Polaków tygodnika "Wprost".

niedziela, 30 października 2011

Plakat już jest, a teledysk jeszcze w drodze



Pamiątką naszej wyprawy jest okładka komiksu, oczywiście autorstwa Tomka. Gdzieś w tle pałętam się z kamerką :-) Teledysk jeszcze się montuje.

A zdjęcia z wyprawy tutaj.

sobota, 1 października 2011

Tropem Bułhakowa


Dzień z kamerą i aparatem. W tempie dość zawrotnym nagrywaliśmy ujęcia do teledysku. Ale przy okazji udało się dotrzeć do całkiem fajnych miejsc. Patriarsze Prudy zwykły miejski park. No, ale Patriarsze Prudy to legenda nie byle jaka - w końcu sam Bułhakow od nich zaczął "Mistrza i Małgorzatę".
Dotarliśmy do miejsca, gdzie tenże mieszkał. Cala klatka schodowa od parteru aż po drugie piętro wysmarowana cytatami i przeróżnymi rysunkami z kotem Behemotem w roli głównej.
Podjechaliśmy do Klasztoru Nowodziewiczego - miejsca, gdzie carowie zsyłali swe żony, żeby mieć od nich spokój. Ale my akurat skierowaliśmy się na cmentarz przyklasztorny. Oczywiście - ujęcie na grób Bułhakowa, potem Czechowa. Sam cmentarz jest ogromny - prawie jak Łyczakowski - i tak samo stary. Nagrobki przeróżne, niektóre prawdziwe dzieła sztuki. Ale pośród prawdziwych perełek objawiło nam się coś strasznego, mówiąc kolokwialnie - kupa. Kicz do potęgi. To grób Borysa Jelcyna. Jadę na Łubianke. Jeszcze w metrze pytam się pewnej kobiety, którym wyjściem będzie mi bliżej do historycznego budynku KGB. A ona się pyta, co to jest KGB. To
jej tłumaczę. A ona, ze nie słyszała :-) Tak czy inaczej wychodząc z metra nietrudno zauważyć autentycznie ogromny budynek. A na nim tablica upamiętniająca Andropowa.
Po drodze zauważyłam duży, zabytkowy chram (cerkiew). Ciekawość prowadzi mnie do środka. Wchodzę, siadam sobie z tylu. Akurat trwa jakieś nabożeństwo. Obserwuję ludzi i nie pojmuję, o co tak naprawdę w tych wszystkich obrzędach chodzi. Palą świeczki przed każdym obrazem, a pop z kadzidłem też do każdego podchodzi i kadzi, babiny żegnają się po sto razy przed wszystkimi tymi obrazami i pochylają się, a czasem całują. Ale z tymi świeczkami, to zagadka. Próbowałam dociec, czy działa tu jakiś system. Do niczego jednak nie doszłam. W tle przepiękne śpiewy. Klimat jakby nie z tej ziemi. Przy okazji przypomniała mi się ubiegłoroczne szpakowisko, jak przechodziliśmy przez Jabłeczną. Było prawie tak samo.
A propos milicjantów. Odnoszę wrażenie, że tak naprawdę to oni rządzą w mieście. Jest ich tak dużo, ze są DOSŁOWNIE WSZĘDZIE. Z jednej strony człowiek czuje się bezpiecznie, a z drugiej zastanawia się, czemu to wszystko służy...

piątek, 30 września 2011

W kosmosie


Nie nagrywaliśmy teledysku, bo zaczęło mżyć. Wybraliśmy się do galerii Trietiakowskiej. Tylko I. udało się wejść "na Rosjanina" i zapłacić mniej. My standardowo - 450 rubli. Obrazów mnóstwo, ale można było spodziewać się, że będzie więcej. Taki tutejszy paradoks - wszystko jest duże, a to, co powinno wydawać się ogromne, w rzeczywistości nieco rozczarowuje.
Muzeum kosmonautyki znajduje się niedaleko wystawy osiągnięć gospodarki radzieckiej, którą lat temu wiele moja mama musiała obowiązkowo zaliczyć. W tym roku przypada 50-lecie pierwszego lotu w kosmos i Rosjanie są z tego bardzo dumni. W muzeum można sobie wejść do stacji kosmicznej Mir i zobaczyć, jak kosmonauci w niej funkcjonowali. To takie trzy małe pokoiki. Pełno przycisków, monitorków i okno z widokiem na kosmos. Tak sobie chodzę, oglądam sputniki, a tu mi kobieta mówi, że w sali obok film wyświetlają. Puszczają filmik w stylu: jak zostać kosmonautą.
Obok gigantycznych rozmiarów pomnika Gagarina stoją 2 wypchane pieski. Słynne, bo zaliczyły lot w kosmos. A skafandry kosmonautów to dopiero niezłe ubranka. Rurek z nich odchodzi co niemiara. Dziwne takie.
Koncert. Bardzo kameralnie. Trochę wywiadów udało się nagrać. Wpadli też znajomi Argentyńczycy. Z imprezy wracaliśmy jakąś lewą taksówką, bo już metro było zamknięte. Taka nieoficjalna taksówka jest o połowę tańsza niż legalna. Za nocny przejazd zapłaciliśmy w sumie 30 rubli (4 osoby). Wiózł nas Armeńczyk. Śmiał się, że gadamy do niego, a on nic nie rozumie. I o dziwo, dopiero wtedy słówka rosyjskie nagle zaczęły się same przypominać.

czwartek, 29 września 2011

Cieburaszka, Arbat i Plac Czerwony



Dotarliśmy na Arbat. To taka uliczka, do której cały czas dopisuje się legendę - artyści, malarze, poeci, pisarze muzycy i te spawy. A tak naprawdę pozostały tylko russkije suweniry dla turystów i pomniki Okudżawy i Puszkina.
Ha! Widziałam kochaną Cieburaszkę! Niestety, rynek zrobił z niej nie tylko strażaka, ale też przyodział w różnokolorowe futerka.

Plac Czerwony okazał się mniejszy niż podpowiadała wyobraźnia. Te jego niekończące się hektary były chyba wykreowane w mej głowie. Mauzoleum Lenina patrząc z zewnątrz nie ma w sobie nic z artyzmu. To bryły marmuru ułożone w taką współczesną piramidę w kształcie prostokąta. No, ale tu zapewne nie chodziło o sztukę tylko jak zwykle o monumentalność. A jeśli już o tym mowa, to nad rzeką Moskwą stoi monstrualnych rozmiarów pomnik Kolumba, ale dla uspokojenia ludu nazwano to pomnikiem Piotra I. W każdym razie car-konkwistador prezentuje się tu na pewno lepiej niż pomnik-kamienne jajo przy rondzie Mogilskim w Krakowie.

Wszędzie pełno milicji. Stoją i pilnują, żeby nie siadać na trawnikach. Noszą takie duże talerze na głowie. Śmiesznie to wygląda. Jak ktoś jest mały, wtedy głowy prawie nie widać.
Przy okazji zostałam uświadomiona do czego służy co poniektóry uliczny toi-toi. Otóż w Moskwie są to składy gratów :-)

Moskiewskie metro


Można jeździć do upadłego. I to za jeden bilet czyli w granicach 3,5 zł! Metro w Moskwie poraża swoja wielkością. Autentycznie. Najpierw stacja Płoszczad Rewolucji - z brązu odlane postacie robotników, rolników i innych pionierów pracy ku chwale Sowietskogo Sojuza. Potem stacja Komsomolskaja i gigantyczna mozaika na suficie - Lenin przemawiający do mas ludowych. Pomniejsze stacje metra - kolumny, żyrandole ociekające przepychem. I w końcu Nowoslobodskaja - sierpy, młoty i witraże podświetlane żarówkami. W bocznym korytarzu ulokowała się babcinka w chustce, która chce sprzedać małe kotki - takie z mięciutkim futerkiem, po prostu przesympatyczne. Nie pozwoli jednak, by robić im zdjęcia. Nielegalny handel w niedozwolonym miejscu. Metro w Moskwie działa sprawniej niż praskie. Pojazdy są dosłownie co chwilę. Wydawałoby się, że skoro tak często jeżdżą, to przewożą powietrze. Nic mylnego. Tłok jest ogromny. Rzeka wlewa się do wagonów i wylewa. Taka nieustającą fala ludzka.

środa, 28 września 2011

Między Terespolem a Brześciem



Zaraz po przekroczeniu granicy nastąpiła zmiana kół w pociągu. Wszystkie wagony zostały podniesione i robotnicy jak mrówki "poszerzali" podwozie. Na Białorusi i w Rosji tory są nieco szersze, stąd całe zamieszanie. Akcja trwała prawie godzinę. W tym czasie atak na wagony przypuściły kobieciny z reklamówkami. Sprzedawały wszystko od piwa, przez kefir a skończywszy na zrywanych do kubka malinach. Niektórzy kupowali białoruskie piwo, które potem okazało się jakimś niemożebnym świństwem. Na nasze - 5 zł za butelkę. Oto luksus kosztowania inostrannego chmielu :-)

czwartek, 1 września 2011

Telewizyjna premiera filmu "Niebo jest tutaj, właśnie teraz"



Emocjonalnie najbardziej związana jestem właśnie z tym filmem.

piątek, 12 sierpnia 2011

Znów w drodze




Swarzewo - Mechowo - Wejherowo - Leśniewo - Donimierz, Łebno, Pomieczno, Miechucino, Kamienica Szl. - Mściszewice - Klubkowa Huta - Stężyca - Kościerzyna - Wąglikowice - Wiele - Kamyk...

Hipisi po raz 33. dotarli na Jasną Górę. Fotoreportaż tutaj.

wtorek, 14 czerwca 2011

Pierwsi, którzy zostali więźniami Auschwitz



14 czerwca 1940 r. Jerzy Bogusz został osadzony w KL Auschwitz. Otrzymał numer 61. Po 71 latach od tego wydarzenia wziął udział w uroczystościach rocznicowych upamiętniających pierwszy transport więźniów politycznych do niemieckiego obozu koncentracyjnego.