wtorek, 21 października 2008

Senność

Polski Instytut Sztuki Filmowej to najnormalniej zwykła banda kolesi, którzy wzajemnie się adorują. Przyznali sobie kasę na taki gniot jak "Senność". Na dodatek, producentem tego "dziełka" jest Zanussi - człowiek, który już dawno upadł, co zresztą tegoroczny festiwal w Gdyni niezbicie udowodnił. Ogólnie rzecz ujmując, filmowe wątki są po prostu słabo sklejone, niedopowiedziane i przesycone stereotypami (jakby autorzy życia w ogóle nie znali). I tylko Kożuchowskiej szkoda, że musiała tam zagrać. Żenująco słabe kino...
Czekam więc na odtrutkę w postaci "Czterech nocy z Anną" Skolimowskiego.