niedziela, 11 stycznia 2009

Tam siedzą pyszałki!

Patrzę na moich dawnych znajomych, którzy zagnieździli się w stolycy. Aż dziw mnie bierze, jak ludzie, którzy kiedyś pełni byli ideałów, stali się ich całkowitym zaprzeczeniem. Szpan, chamówa, spychotechnika... Obrzydliwe!
Myślałam, że nieco spokornieli, ale jak widać warszawskie powietrze jeszcze bardziej zatruło im trzeźwy osąd i racjonalne działanie.
Tylko hipisi się nie zmienili. Oni zawsze tacy otwarci i przyjaźni.