sobota, 29 sierpnia 2009

V Rock Reggae Festiwal

Cały rok czekania na festiwal i wielkie nic. Najpierw był esemes od E. Potem kolejne - od całej koncertowo-imprezowej ekipy. Wszyscy się szykowali na wyprawę do Brzeszcz. A ja? - Niech to diabli, akurat wypadło filmowanie, umowa podpisana etc. I nic nie dało się z tym zrobić. Tylko Zwora, wiedział, co przeżywam - ech... cały rok czekania... Strachy na Lachy, Lao che, Indios Bravos, Krzywa Alternatywa... Dobrze, że chociaż esy pisał, żeby mnie na duchu podnieść.
A tak w ogóle - Brzeszcze to naprawdę fajne miejsce na mapie. Nie mają idei kopca pamięci, parku pojednania, festiwalu rysunkowego dla dzieci pod hasłem 'nigdy więcej Auschwitz'. Tylko mają festiwal reggae. Ale za to jaki!