sobota, 21 marca 2009

"Korowód" i "Rysa"

Krytycy już dawno zawyrokowali, że oba tytuły mierzą swoim filmowym ostrzem w proces lustracji. A ja nie przepadam za filmami uwikłanymi ideologicznie! Na szczęście okazało się, że nie do końca jest tak, jak "z góry" zasądzono.
"Rysa" - reż. Michał Rosa. Wątek wstydliwej przeszłości bohatera/ów nie jest problemem. Tak naprawdę nawet lustracja nie jest zła. To po prostu społeczeństwo nie jest przygotowane na odbiór trudnej historii; w zetknięciu z nią psychicznie się załamuje.
"Korowód" - reż. Jerzy Stuhr. Młodych nie interesuje przeszłość, bo mają swoje problemy. Przeszłością żyją ci, którzy kiedyś zrobili na niej skazę. W starym esbeku odzywa się sumienie, które doprowadza go do samobójczych myśli. W młodym studencie, uwikłanym w niejasne interesy, również budzą się rozterki. Każdy musi zmierzyć się z tym, co go dręczy.
Wspólnym mianownikiem tych filmów jest pytanie: jak żyć "po"? jak ułożyć sobie życie po tym, co się kiedyś czyniło? jak przełamać barierę i wyjść z zaklętego kręgu tajemnicy? jak przygotować otoczenie na przyjęcie zaskakujących, nieraz bolesnych informacji?